To co stworzyłem, było dobre i nadawało się do picia, a znajomi uznali, że jest dobrze. Ale tak naprawdę upust fantazji, w głowie i w smaku, dałem dopiero w nalewkach made in 2013.
Czereśniówka.
No właśnie, jak to zrobić, żeby było smacznie i kolorowo. Same czereśnie raczej nie dadzą intensywnego koloru, a i wydobycie smaku może być ciężkie.Długo szukałem właściwego surowca na nalewkę. Czereśnia musiała być na granicy "przejrzałości", chyba nie ma takiego słowa, ale nadal trzymać jędrność i soczystość. Doskonałym dodatkiem do czereśni okazała się renkloda oraz mięta, pierwsza zaostrzyła i wysłodziła smak, druga nadała nutkę ziołową. Najważniejszy jednak okazał się alkohol. Zaryzykowałem i bazą stał się biały rum typu Bacardi. To był strzał w dziesiątkę. Zawsze zalewam wkład alkoholem do 50 %, dopiero po miesiącu dodaję spirytus w stosunku 1/2 (pół litra Bacardi, jedna czwarta litra spirytusu), czemu tak, za mocny alkohol "spali" owoce i nie wyciągniemy smaku. A co ze słodzeniem? Nie przywiązuję do tego szczególnej wagi, słodzę, tak jak doprawiam, na oko. Kiedy słodzę, przynajmniej dwa tygodnie po nastawieniu nalewki, a może być jeszcze później. Ostatnio nawet po 6 tygodniach, na tydzień przed degustacją :)
Śliwowica
Nazwa chyba trochę na wyrost, ale smak poezja, dziewczyny jak zasiadły do niej to posiedziały godzinę dłużej niż miały :) To był jesienny rzut węgierki, takiej naszej, zwykłej, małej i najsmaczniejszej. Ponieważ nie mogło być zwyczajnie za dodatki posłużyły figa (świeża) i imbir (tarty korzeń). Figa dała delikatny słodkawy posmak, a imbir zaostrzył smak.Tutaj bazą była dobra polska wódeczka, a później także polski spirytus. To chyba najlepsza jak do tej pory nalewka, wątpię nawet czy uda się ją powtórzyć :) Pestki, muszą być, u mnie 1/3 śliwek została wrzucona z pestkami.
Jesienna owocówka.
Nie nazywam jej konkretnie, bazą są borówka amerykańska i żurawina. W zeszłym roku też robiłem, ale czegoś brakowało. Już poprzednio dodałem chili (świeże) i dokładnie to samo było dodatkiem w tym roku. Nawet niewielka ilość chili powoduje, że smak owoców jest bardziej wyraźny, a to co czuje się w ustach po chwili nie ma sobie równych. No więc co zmieniłem w tym roku ? Drugim dodatkiem był owoc granatu. Jak dla mnie bomba, mówię Wam i kolor i posmak, sprawiły, że ten przepis zagości u mnie co roku.
To na razie tyle, ale ta przygoda dopiero się zaczyna :)