Kończy się karnawał, czas upiec ostatnie ciasto, potem post i nie będę piekła nic oprócz chleba i bułek w weekendy. Mimo, że piekłam wczoraj pleśniaka i muffinki, dziś czas na ciasto marchewkowe, bo po tych wczorajszych zostało tylko wspomnienie i ciaśniejsze spodnie :)
Marchewkowe będą dzisiaj dwa, bo jedno do Fitness Leon z okazji Mistrzostw Gdańska w kettlebell, drugie zostanie w domu, bo nie może być tak, że po mieszkaniu rozchodzi się zapach pieczonego ciasta a ciasta nie będzie...
Przepis:
- 400 g mąki
- 5 jajek
- 350 g cukru
- 2 płaskie łyżeczki proszku do pieczenia
- 2 płaskie łyżeczki sody oczyszczonej
- 1/2 łyżeczki soli
- 1 łyżka cynamonu
- 1/2 łyżki startej gałki muszkatołowej
- 300 ml oleju
- 400 g startej drobno marchewki
Wszystkie suche składniki (mąkę, cukier, proszek do pieczenia, sodę oczyszczoną, sól, cynamon i gałkę muszkatołową) mieszamy w misce.
W drugiej misce ubijamy delikatnie jajka, wlewamy olej oraz drobno startą marchewkę i mieszamy dokładnie, aż marchewkowe ścinki oblepią się masą jajeczno-olejową.
Następnie łączymy składniki z obu misek (do suchych wlewamy mokre) i mieszamy łyżką, aż uzyskamy jednolitą masę. Trochę to trwa i trzeba uważać, by na dnie nie została niepołączona z resztą mąka.
Formę smarujemy tłuszczem, możemy oprószyć delikatnie bułką tartą i wlewamy ciasto. Pieczemy 1 godz. w 160 C.
Można do masy wetrzeć kawałki gorzkiej czekolady, również rodzynki, ale nie próbowałam.
Ciast jest podobne w smaku do piernika, aromatyczne dzięki gałce i cynamonowi...
Można po upieczeniu tylko posypać cukrem pudrem, można też zrobić polewę:
- 100 g serka philadelphia (bez dodatków ziołowych oczywiście :)
- 50 g masła
- 150 g cukru pudru
- sok z cytryny i cukier waniliowy (do smaku, ilość wg uznania)
Wszystkie składniki mieszamy na jednolitą masę, najpierw masło z cukrem, potem serek i trochę soku z cytryny. Na wierzch ciasta, gdy jest pokryte polewą, robię kleksy z rozpuszczonej w kąpieli wodnej gorzkiej czekolady.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz