Nasza suczka wabi się Sonia i ma 6 lat. Wzięliśmy ją ze schroniska w Kokoszkach dokładnie 27 września 2008 r. w Rafała urodziny. Była na szczęście tylko 4 dni w schronisku, więc nie zaznała za długo życia w pieskiej komunie. Jakiś "ktoś" - (celowo z małej litery) zostawił ją przywiązaną do krzyża na rozstaju dróg nieopodal schroniska.
Jak ją nam pokazano, trzymała się kurczowo ogrodzenia przednimi łapami i błagalnym wzrokiem przekazała nam to co najważniejsze - że ona chce do nas a my od razu wiedzieliśmy, że chcemy ją - to trwało ułamki sekund - MaX tylko spojrzał i zapytał: "I co ? " Moją odpowiedzią były oczy pełne łez. Ona nie szczekała, nie piskała jak reszta psiaków, tylko te orzechowe ślepka.
Miała wówczas 4 miesiące.
Dostaliśmy dokumenty adopcyjne, z zastrzeżeniem, że mamy obowiązek dokonać sterylizacji, co też uczyniliśmy w odpowiednim czasie.
Sonia jest psem wielorasowym z tendencją w kierunku sznaucerowatym :)
Bezwzględnie kocha swego Pana, mnie kocha jak jem paluszki słone, tudzież jabłka lub winogrona :) Wtedy jesteśmy przyjaciółkami.
Nie chciała przez wszystkie swe lata nauczyć się "dawać głos", aż do ubiegłego roku - udało się to Rafałowi. Oczywiście kosztem były przeróżne smakołyki w różnych ilościach.
Pies śpi z nami, jesteśmy jej stadem i tak ma być. Od kiedy "pies mi mordę lizał" - nie mam problemu z wypryskami. Nie jest zatem prawdą, że pies roznosi zarazki i jest to niezdrowe i niehigieniczne. Takie jest nasze środowisko i dobrze jest :)
Sonia jest zwariowana za każdym razem jak wracamy z pracy, rytuał wygląda tak, że rzucam siatki z zakupami, torebkę i pędzimy na kanapę poprzytulać się i poczochrać :) Tak samo z MaXem, powitanie jest na zmianę raz z jednym raz z drugim: Panem i Pańcią :)
Sonia jest psem wszystkożernym: zjada marchewkę, jabłka, ogórki, cebulę, winogrona i jabłka, paluszki, pistacje, nie pogardzi piwem i winem - mowa oczywiście o ilościach naprawdę symbolicznych :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz